Nagłe zatrzymanie krążenia jest główną przyczyną zgonów na całym świecie. W Polsce, każdego dnia umiera z jego powodu blisko dziewięćdziesiąt osób. W jaki sposób jednak udzielić poszkodowanemu pierwszej pomocy, kiedy ryzyko zakażenia SARS-CoV-2 jest tak wysokie?

W Światowym Dniu Przywracania Czynności Serca, przypominamy nowe wytyczne Europejskiej Rady Resuscytacji w kwestii schematu postępowania w przypadku udzielania pierwszej pomocy na czas pandemii koronawirusa.

Nagłe zatrzymanie krążenia jest główną przyczyną zgonów na całym świecie. Okazuje się, że większość wypadków ma miejsce poza szpitalem, m.in. na ulicy, w pracy lub w domu. Według statystyk Europejskiej Rady Resuscytacji, w Polsce w wyniku nagłego zatrzymania krążenia, każdego dnia umiera około dziewięćdziesiąt osób. Ta liczba mogłaby być mniejsza, gdyby u poszkodowanych resuscytację podjęto natychmiast. W Światowym Dniu Przywracania Czynności Serca przypominamy o zmianach w schemacie postępowania w przypadku udzielania pierwszej pomocy, wprowadzonych w związku z pandemią koronawirusa.

Najczęstszymi powodami zatrzymania krążenia są przyczyny sercowo-naczyniowe. Podczas wstępnej analizy rytmu serca w około 40 proc. przypadków stwierdza się migotanie komór. To właśnie wtedy praca serca jest zakłócona, wynikiem czego jest nieprawidłowy przepływ krwi w naczyniach krwionośnych i niedostarczenie odpowiedniej ilości tlenu do komórek. Dlatego ważne jest, by w przypadku wystąpienia u poszkodowanego zatrzymania, natychmiast podjąć działania resuscytacyjne. Schemat działań ratunkowych można ująć w tzw. łańcuch przeżycia.

Należy przede wszystkim pamiętać o tym, że szansa na przeżycie poszkodowanego, zwłaszcza w pierwszych, newralgicznych minutach po zatrzymaniu krążenia, leży w naszych rękach - w dosłownym znaczeniu tego słowa. Dlaczego pierwsze minuty są tak ważne? W czasie kilku sekund od ustania krążenia następuje utrata przytomności, zatrzymanie oddychania i rozpoczyna się obumieranie komórek mózgu, który jest najbardziej wrażliwy na niedotlenienie. Pozostawienie poszkodowanego bez pomocy, praktycznie po 7-10 minutach, prowadzi do nieodwracalnych zmian i jego śmierci. Tzw. łańcuch przeżycia to przyjęty w ratownictwie schemat działań, mający na celu zwiększenie przeżywalności u osób z nagłym zatrzymaniem krążenia - wyjaśnia Jakub Rychlik, ratownik Akademii Ratownictwa LUX MED.

Łańcuch przeżycia składa się z czterech ogniw. Pierwszym jest wczesne rozpoznanie sytuacji zagrożenia życia i wezwanie Zespołu Ratownictwa Medycznego.

Drugim ogniwem jest natychmiastowe podjęcie działań resuscytacyjnych przez świadków zdarzenia. Szybka reakcja może podwoić lub nawet potroić szanse przeżycia osób, u których doszło do zatrzymania w mechanizmie migotania komór. Wczesna resuscytacja krążeniowo-oddechowa mniejsza też ryzyko powstania ubytków neurologicznych.

Trzecim jest wczesna defibrylacja. W czasie 3-5 min. od utraty przytomności może zwiększyć częstość przeżycia nawet do 75 proc. Każda minuta opóźnienia w defibrylacji zmniejsza szanse przeżycia o 10-15 proc. Jeśli dostępny jest AED (Automatyczny Zewnętrzny Defibrylator), to należy go niezwłocznie użyć.

Czwartym ogniwem jest wczesne podjęcie zaawansowanych zabiegów resuscytacyjnych przez Zespół Ratownictwa Medycznego. W większości przypadków, od momentu wezwania pomocy do przybycia służb ratowniczych, upływa co najmniej 8 min. W tym czasie świadkowie zdarzenia powinni postępować zgodnie z pierwszymi trzema ogniwami łańcucha przeżycia.

Podstawowe zabiegi resuscytacyjne (BLS) należy rozpocząć niezwłocznie po stwierdzeniu nagłego zatrzymania krążenia, ponieważ już po około 4-5 minutach dochodzi do nieodwracalnych zmian w mózgu. Rozpoczęcie uciśnięć klatki piersiowej wymusza przepływ krwi przez najważniejsze narządy, a przez to spowalnia proces umierania komórek.

W dobie COVID-19 Europejska Rada Resuscytacji (ERC) zmieniła schemat postępowania w podstawowych zabiegach resuscytacyjnych (BLS).

Przed przystąpieniem do udzielenia pierwszej pomocy, bezwzględnie powinniśmy zadbać o dodatkowe zabezpieczenie. W tym przypadku niezbędne będą rękawiczki i maseczka ochronna lub przyłbica. Najnowsze wytyczne ERC mówią bowiem, że udzielając pierwszej pomocy należy aktualnie przyjąć, że każdy poszkodowany jest zakażony SARS-CoV-2, mimo że może nie mieć objawów infekcji. Stąd dodatkowe środki ostrożności.

Przed podejściem do poszkodowanego należy zawsze zadbać o własne bezpieczeństwo i bezpieczeństwo w miejscu zdarzenia. Kolejnym krokiem jest ocena reakcji: należy podejść do poszkodowanego z przodu, potrząsnąć za ramiona i zadać proste pytanie/wydać polecenie, np.: „Halo, proszę pana/proszę pani, proszę otworzyć oczy”. Aby zminimalizować ryzyko zakażenia, rezygnujemy z oceny oddechu metodą „widzę-słyszę-czuję”, czyli nie pochylamy się nad poszkodowanym, nie udrażniamy dróg oddechowych, a jedynie obserwujemy klatkę piersiową i nadbrzusze poszkodowanego przez maksymalnie 10 sekund. Jeśli poszkodowany jest nieprzytomny, nie porusza się i nie oddycha prawidłowo, należy niezwłocznie wezwać Zespół Ratownictwa Medycznego (ZRM), dzwoniąc pod numer 999 lub 112, a następnie rozpocząć resuscytację krążeniowo-oddechową. Jeżeli są z nami inni świadkowie zdarzenia, poprośmy ich o wezwanie ZRM, natomiast gdy jesteśmy sami, używamy do tego zestawu głośnomówiącego lub słuchawkowego i jednocześnie prowadzimy czynności resuscytacyjne. Aktualnie nie zaleca się wykonywania wentylacji metodą usta-usta, należy prowadzić jedynie uciśnięcia klatki piersiowej. Warto zasłonić usta poszkodowanego maską, elementem odzieży, tkaniną, ponieważ uciśnięcia klatki piersiowej mogą generować aerozol - wyjaśnia Jakub Rychlik.

Użycie defibrylatora znacznie zwiększa szansę poszkodowanego na przeżycie. W przypadku braku dostępnego AED, należy wykonywać jedynie uciśnięcia klatki piersiowej - ręce układamy na środku klatki, a następnie wykonujemy mocne i szybkie uciśnięcia (tempo ok. 100-120 uciśnięć na minutę, głębokość uciśnięć ok. 5-6 cm). Po przeprowadzeniu resuscytacji trzeba dokładnie umyć ręce wodą z mydłem przez co najmniej 30 sekund, a następnie zdezynfekować je odpowiednim preparatem na bazie alkoholu. Należy się także skonsultować (najlepiej telefonicznie) z przedstawicielem sanepidu, Narodowego Funduszu Zdrowia lub najbliższego oddziału obserwacyjno-zakaźnego.


Infografika opracowana przez Lux Med

Należy pamiętać - gdy jesteśmy świadkami nagłego zdarzenia, istotna jest szybka reakcja, ale także umiejętność prawidłowego postępowania w przypadku zagrożenia czyjegoś zdrowia lub życia. Warto więc raz na jakiś czas korzystać z dostępnych na rynku kursów pierwszej pomocy i odświeżać wiedzę oraz doskonalić umiejętności w tym zakresie. Szkolenia z udzielania pierwszej pomocy dla dzieci i młodzieży, prowadzi między innymi Akademia Ratownictwa LUX MED - organizator kampanii edukacyjno-społecznej „Umiem Pomóc”. Akcja z powodzeniem prowadzona jest od 2011 roku. Do tej pory z bezpłatnych szkoleń skorzystało łącznie ponad 5600 uczniów z całej Polski.

Zdarza się jednak, że pomimo zdobytej na kursie wiedzy z zakresu udzielania pierwszej pomocy, wielu świadkom zdarzenia, w wyniku silnego i nagłego stresu, zdarza się stracić głowę - zapominają np. numeru alarmowego Pogotowia Ratunkowego. Wyrzut adrenaliny i stres są w takim przypadku zupełnie naturalną sprawą. Dlatego warto pobrać na smartfon jedną z bezpłatnych aplikacji z zasadami pierwszej pomocy i schematami postępowania w różnych przypadkach zagrożenia zdrowia lub życia np. aplikację Pierwsza Pomoc LUX MED. Dowiemy się z niej m.in. jak bezpiecznie ułożyć nieprzytomną osobę lub jak podjąć i prowadzić czynności reanimacyjne, ale także jak postępować z poszkodowanymi w przypadku zranienia, oparzenia, odmrożenia, krwotoku, porażenia prądem, czy zatrucia. Dzięki takiej aplikacji możliwe jest również bezpośrednie połączenie z numerem alarmowym za pomocą jednego przycisku, a także wprowadzenie numeru, pod który należy zadzwonić w przypadku urazu właściciela telefonu.